„Był sobie kiedyś w Chinach, w prowincji Xian sklepikarz, bardzo biedny i skromnie żyjący. Nie załamywał się jednak niepowodzeniami i zawsze starał się wszystko robić jak najlepiej. Miał sklep, który dzięki jego ciężkiej pracy, zaradności i uprzejmości zyskiwał coraz więcej klientów i coraz lepiej prosperował.

Z czasem człowiek ten otworzył jeszcze kilka podobnych sklepów, zatrudnił ludzi do pracy i stał się zamożnym kupcem. Rodzinie kupca żyło się coraz lepiej, gdyż ten coraz więcej zarabiał. Przeprowadził się do większego domu w lepszej dzielnicy, urządził wspaniale sypialnię, salon i gabinet; zatrudnił ogrodnika i służącą. Jedna sprawa pozostawała niezmienna – posiłki, na które nieodmiennie od wielu lat składała się miseczka ryżu i woda. Jego żona, dokładnie pamiętając czasy nędzy, ubóstwa i głodu, przygotowywała zawsze taki sam posiłek, starając się oszczędzać na wszystkim. To nic, że kupiec wielokrotnie mówił jej, iż stać ich na warzywa i mięso, na owoce i słodycze – gdy wracał do domu, żona podawała mu miseczkę ryżu. Nie pomagały rozmowy, prośby, błagania. Żona kiwała głową, obiecywała, że jutro będzie inaczej, a gdy kupiec wracał z pracy, na stole pojawiała się miseczka ryżu i woda.

W końcu zrezygnowany udał się do Mistrza z prośbą o pomoc i jakąś interwencję. Mistrz wysłuchał kupca i zapytał, o której wraca jutro z pracy do domu.

– Jak zwykle o zmierzchu – odpowiedział kupiec
– Muszę o tym porozmawiać z tobą i twoją żoną w waszym domu. Proszę, uprzedź ją, że będę jutro u was o zmierzchu, niech przygotuje jakiś posiłek. Ale, proszę, nie mów, po co przychodzę – powiedział mistrz.
Kupiec, ucieszony, pobiegł do domu i od razu zapowiedział, że będą jutro mieli wspaniałego gościa, który zostanie na wieczornym posiłku. Poprosił żonę, aby przygotowała coś wyjątkowego. Nazajutrz żona rozpoczęła intensywne przygotowania do podjęcia mistrza. Długo zastanawiała się, co podać na kolację, i po wielu fantastycznych pomysłach, po rozważeniu wszystkich za i przeciw wielu potraw doszła do wniosku, że zwykły ryż i woda będą właśnie tym, co mistrz doceni. W końcu w prostocie leży tajemnica piękna. W południe ktoś niespodziewanie zadzwonił do drzwi. Zupełnie jeszcze nieprzygotowana, w domowym niestarannym stroju otworzyła drzwi. Za nimi stał mistrz i się uśmiechał.
– Jestem umówiony z twoim mężem na rozmowę – zaczął.
– Tak… wiem – powiedziała zaskoczona żona – ale chyba trochę później ?
– Rzeczywiście, ale nie miałem co robić, więc pomyślałem, że poczekam na niego – i uśmiechnął się serdecznie.- Chyba nie masz nic przeciwko temu?
– Nie, ależ skąd. Proszę do środka – otworzyła drzwi, starając się skryć swoje zmieszanie. – Proszę, wejdź.
Mistrz wszedł i usiadł. Nic nie mówił. W pokoju zaległa cisza. Siedział spokojnie i rozglądał się.
– Może herbaty? – spytała.
– Nie, dziękuję – z uśmiechem odpowiedział mistrz.
I znowu cisza.
– Ładny dzień dzisiaj.
– Ładny – odparł…
– Wczoraj okropnie lało.
– Tak…

Rozmowa nie kleiła się. Kobieta chciała za wszelka cenę czymś zająć dostojnego gościa, ale nie bardzo wiedziała, jak i czym. On sam nie przejawiał żadnej inicjatywy. Minuty na zegarze płynęły bardzo powoli. Do zmierzchu było jeszcze kilka godzin.
– Mąż wróci dopiero o zmierzchu – zagadnęła.
– Tak, wiem… ale poczekam, nie spieszy mi się. – I znowu serdeczny uśmiech
– To jeszcze parę godzin.
– Chyba ci nie przeszkadzam.
– Nie, skądże, tylko tak chciałabym mistrza czymś zająć.
– Nie ma takiej potrzeby, posiedzę cichutko i poczekam.
Mistrz siedział spokojnie, a kobiecie coraz bardziej tego spokoju brakowało.
– A może zagramy w jakąś grę – zaczęła znowu.
– Dobrze zagrajmy. A w jaką?
– Może w „papier, kamień i nożyczki”?
– A co to za gra? Nie znam jej.
– Nie zna mistrz takiej starej chińskiej gry towarzyskiej ?
– Nie, nie znam, ale chętnie się nauczę.
– Gra polega na tym – zaczęła kobieta – że na dany znak obie osoby jednocześnie pokazują dłonie. Otwarta to papier, zamknięta w pięść to kamień, a rozstawione palce wskazujący i środkowy to nożyczki.
– Interesujące, i co dalej – mistrz wydawał się być bardzo ożywiony.
– Papier owija kamień i wygrywa. Nożyczki tną papier i wygrywają, ale tępią się na kamieniu i wtedy przegrywają. A gdy oboje pokażemy to samo, jest remis. Czy reguły są jasne dla mistrza?
– Tak, jasne. Grajmy już – mistrz był podekscytowany.
– To na „trzy, cztery” pokazujemy. Uwaga! Trzy, cztery! – zaczęła kobieta.
Mistrz pokazał papier, kobieta kamień.
– Świetnie, mistrzu, wygrałeś. No to dalej. Trzy, cztery!
Mistrz pokazał papier, kobieta nożyczki.
– Teraz przegrałeś. Trzy, cztery!
Mistrz pokazał papier, kobieta papier.
– Teraz jest remis… ale, mistrzu, cały czas pokazujesz papier. Możesz i powinieneś coś zmienić.
– Aha, to mogę zmienić gest ręki? – dopytywał się mistrz.
– Tak, możesz zmienić. No, to jeszcze raz. Trzy, cztery!
Mistrz pokazał papier, kobieta nożyczki.
– Mistrzu, możesz zmienić – była lekko podenerwowana.
– Tak, wiem, mogę zmienić – przytaknął spokojnie mistrz.
– No, to jeszcze raz. Trzy, cztery!
Mistrz pokazał papier, kobieta kamień… Gra trwała. Mistrz konsekwentnie pokazywał papier, a kobieta była coraz bardziej poirytowana, coraz natarczywiej zwracała mistrzowi uwagę. Po głowie przebiegały jej różne myśli, dotyczące jego poziomu umysłowego. W końcu nie wytrzymała i zaczęła głośno krzyczeć.
– Możesz zmienić! Możesz zmienić! Możesz zmienić!
A mistrz spokojnie odpowiadał:
– Tak, wiem, mogę zmienić – i pokazywał papier. Aż nagle kobieta uspokoiła się, uśmiechnęła, skłoniła głowę i podziękowała mistrzowi za naukę oraz wspaniałą lekcję.

Gdy kupiec wieczorem wrócił do domu, minął się w drzwiach z mistrzem, który właśnie wychodził. Na stole był przygotowany posiłek: pierożki, ryż, owoce, jarzyny, mięso, piwo i wino ryżowe.”*

Życie się zmienia. Kontekst naszych działań rzadko pozostaje taki sam. Jednak czasem ciężko jest wyzbyć się mechanizmów, które wcześniej chroniły nas przed czymś bardzo trudnym a teraz stanowią jedynie ruiny barykady, która zasłania nam możliwość życia w pełni.

 

*„Bajki chińskie czyli 108 opowieści dziwnej treści: dla dorosłych” Zbigniew Królicki