I znowu mamy kwiecień. W świecie, równolegle do pandemii, dzieją się te same cykle. Jak co roku, odkąd związałam swoje życie zawodowe z tematyką spektrum autyzmu, obserwuję swoje refleksje i sprawdzam do którego obszaru najsilniej się przykleją. Tym razem inspirację znalazłam w gabinecie.

Usłyszałam wątpliwość, czy można wykonywać określone zawody, jeśli jest się człowiekiem autystycznym. Zawody pomocowe - jak pedagog, psycholog czy psychoterapeuta. Pomyślałam, że może warto nieco bardziej otwarcie pomówić o tym w czym autyzm przeszkadza, w czym pomaga, a z czym nie ma nic wspólnego.

Na początku przyznam się zupełnie szczerze - też byłam w tym miejscu. Kiedy przeczytałam swoją pierwszą książkę o ASD ("Zespół Aspergera - życie w dwóch światach" Christine Preissmann) i dowiedziałam się, że autorką jest autystyczna psychoterapeutka, nie mogłam wyjść ze zdumienia. Jak to możliwe, autyzm i taka profesja? Skoro autyzm utrudnia rozpoznawanie emocji, empatię, są jakieś deficyty teorii umysłu, jak można pomagać ludziom zrozumieć ich własne przeżycia? Nie miało to dla mnie większego sensu i zakopałam się w sprzecznych informacjach, szukając odpowiedzi. 

Dzisiaj mam poczucie, że ją znalazłam - przynajmniej do tego stopnia, że z uczciwością mogę o niej napisać. 

Nie ma żadnej pojedynczej cechy która potwierdza lub wyklucza bycie osobą autystyczną

Implikacja powyższego twierdzenia jest doniosła i ważna. Oznacza ono bowiem, że można być człowiekiem niezwykle empatycznym - a jednocześnie autystycznym. Można mieć bardzo wysoki poziom rozumienia oraz rozbudowane zdolności analizy zachowań społecznych i wewnątrzpsychicznych - wciąż będąc człowiekiem w spektrum autyzmu. Są też tacy, którzy aktywność w obszarze produktywności zwiążą z materią nieożywioną - jako najbardziej przewidywalną i stabilną, nawet jeśli niezwykle złożoną, zostawiając relacje międzyludzkie tym, którzy mają w tym kierunku osadzone odpowiednie zasoby. 

Być może ktoś tu zapyta - to co w takim razie świadczy o ASD, skoro objawy tak skrajnie potrafią się różnić? I to jest całkiem niezłe pytanie.

Każda osoba, która otrzymuje diagnozę spektrum autyzmu, spełnia dokładnie te same kryteria diagnostyczne - odmienności w zakresie komunikacji werbalnej i niewerbalnej (w tym kodów emocjonalnych - sposobu ekspresji uczuć), nawiązywania i podtrzymywania relacji społecznych oraz wzorca zainteresowań i aktywności. Czyli modelowo mamy człowieka, który rzadko nawiązuje i podtrzymuje kontakt wzrokowy, jego mowa ciała nie zawsze dopasowuje się do rozmówcy/grupy w której przebywa, nawiązuje relacje głównie na podstawie wspólnych zainteresowań, w rozmowach z ludźmi skupia się na tematach konkretnych (rozmowa nie ma w funkcji nadrzędnej podtrzymywać relacje, a służyć wymianie informacji, dyskusji, dzieleniu się pasją i poszerzaniu doświadczeń), szybko przeciąża się wielością bodźców (więc potrzebuje więcej odpoczynku), nie zawsze rozpoznaje własne przeżycia emocjonalne na tyle szybko, żeby w porę zadbać o swoje potrzeby, a obniżone zdolności w obrębie funkcji wykonawczych sprawiają, że potrzebuje rutyny, schematu i powtarzalności, które, skądinąd, sprawiają mu również pewien rodzaj przyjemności, ma również zainteresowania zogniskowane, głębokie, którym poświęca znaczną część swojej aktywności. 

Przytoczony model powoduje, że osoby w spektrum nie uczą się schematów społecznych i emocjonalnych w sposób intuicyjny. Nie ma tu natomiast miejsca na brak empatii czy brak teorii umysłu, jak przeczytamy w niektórych źródłach. 

Czym jest empatia w zawodach pomocowych?

I teraz, najpowszechniejszy sposób ujmowania zjawiska empatii jest taki: ktoś płacze - płaczę razem z nim, ktoś jest smutny, to i ja się smucę. Innymi słowy - oznacza to zdolność do współodczuwania stanów emocjonalnych z innymi ludźmi. W psychoterapii natomiast, jak pisał m. in. Carl Rogers, empatia powinna polegać bardziej na wrażliwym towarzyszeniu ludziom w ich narracjach życiowych, nie zaś odczuwaniu tego wszystkiego, co oni, kiedy opowiadają swoją historię. Gdyby psychoterapeuta przejmował stany emocjonalne swoich pacjentów bez żadnego filtra, nie byłby w stanie wprowadzić żadnej nowej perspektywy.

U osób w spektrum autyzmu oba te zjawiska występują w różnym natężeniu. Empatyczna wrażliwość emocjonalna często pojawia się w stosunku do osób autentyczne ważnych dla dziecka/dorosłego, w stosunku do zwierząt lub całych społeczeństw. Stąd sytuacje, w których dziecko nie reaguje na płacz przedszkolnego kolegi, ale jest niezwykle przejęte, jeśli coś stanie się mamie czy siostrze. Nie znaczy to jednak, że empatia przejawia się w dokładnie ten sam sposób co u osób o standardowym neurotypie. Można być przejętym i nie reagować z braku wiedzy o tym co powinno się zrobić. Można cierpieć i nie pokazywać tego w ekspresji behawioralnej. Zachowań w sytuacjach pomocowych uczymy się na zasadzie modelowania wychowawczego, społecznego. Żeby uczyć się szybko i "mimowolnie", trzeba bardzo mocno kierować uwagę na ludzi i różnice pomiędzy nimi, co działa trochę inaczej w grupie autystycznej. Dla osoby w spektrum człowiek zazwyczaj nie ma pierwszorzędnego znaczenia, jeśli myślimy o procesach uwagowych. Tak jak autystyczne niemowlęta wolą patrzeć na przedmioty niż na ludzi, tak w późniejszych okresach rozwojowych, dzieci, a później dorośli, mają określone preferencje, jeśli chodzi o obiekty swoich zainteresowań. 

I tak - jeśli obiektem zainteresowań staną się dinozaury - człowiek autystyczny w normie intelektualnej/powyżej będzie gromadził na ich temat informacje, uczył się ich sposobu życia, co może doprowadzić do bycia ekspertem w dziedzinie analizy zachowań dinozaurów.

Jeśli obiektem zainteresowań staną się ludzie jako jednostki i grupy społeczne - człowiek autystyczny może stać się ekspertem w dziedzinie analizy zachowań ludzkich, przeżyć, emocji i wszystkiego, co wiąże się z psychologią, pedagogiką czy psychiatrią. Może nauczyć się obserwować ludzi, odczytywać sygnały werbalne i niewerbalne i, wykorzystując dużą szczegółowość z jaką zgłębia przedmiot swoich zainteresowań, wykorzystać tą wiedzę do robienia tego, co sprawia mu przyjemność. Jeśli jest to osoba, która chce pomagać ludziom i cieszy ją kontakt z nimi - będzie to robić zawodowo, być może właśnie w roli psychoterapeuty. 

Poziomem wrażliwości na ludzką krzywdę różnią się wszyscy ludzie - bez względu na neurotyp. Prawdopodobnie każdy z nas jest w stanie przypomnieć sobie różne sposoby reagowania na emocje innych, które zauważył u siebie, swoich znajomych, rodziny i przyjaciół. Są tacy, którzy reagują na niemal każdą niesprawiedliwość, pomagają ludziom nawet kosztem zaspokojenia własnych potrzeb - a są tacy, którzy bardzo mocno kalkulują co jest dla nich bezpieczne, kiedy reagować, kiedy się powstrzymać, są też ludzie, którzy cierpią radość z zadawania bólu innym. Różnimy się na wszystkich możliwych wymiarach.  

W tym aspekcie tym, co uważam osobiście za szczególne u osób w spektrum autyzmu, jest bezpośredniość i brak filtra dla własnych preferencji w zakresie reagowania na emocje innych ludzi. Człowieka neurotypowego może nie obchodzić, że komuś dzieje się krzywda, ale zareaguje ze względu na ciążące w jego umyśle normy społeczne, z którymi potrzebuje się spotkać. Oczywiście jest w tym stwierdzeniu pewne uproszczenie sprawy, jednak wydaje się, że autystyczne osoby mniej poddają się oczekiwaniom grupy, podążając w większym stopniu za indywidualną preferencją - co zwykle kończy się większym ryzykiem odrzucenia przez społeczeństwo.

Być może z tego bierze się mit o braku empatii osób z ASD?

Bycie w roli zawodowej

Powyższe różnice między osobami autystycznymi i nieautystycznymi mają największe znaczenie w sytuacjach, w których nie ma określonej roli do wypełnienia - a tym samym przewidywalnych skryptów zachowań, które pomagają odnaleźć się w sytuacji. Dlatego jest wielu świetnych specjalistów w spektrum autyzmu, nieporadnych społecznie poza murami gabinetu. Kontaktu wzrokowego można się nauczyć, zwłaszcza, że ułatwia dostrojenie do przeżyć rozmówcy - ale jeśli nie ma odpowiedniego kontekstu, jaki jest powód, żeby wymuszać na sobie nienaturalne zachowania?

Lekarz z pacjentem rozmawia inaczej, niż z kolegą. Prawnik w sądzie jest inny, niż w restauracji. Społecznych zachowań uczymy się wszyscy - różnice są na poziomie szybkości i efektywności uczenia się oraz motywacji do nabywania różnych zdolności.  

Czy zatem można być autystycznym psychoterapeutą, pedagogiem, psychologiem?

Chciałabym powiedzieć tutaj "tak", zostawić to i odejść w poczuciu zwycięstwa. Bo przecież można. Jednak nie czuję, żeby ta narracja, którą przedstawiłam powyżej, zdobywała na dzień dzisiejszy jakieś szczególne miejsce w dyskursie o spektrum autyzmu. Mamy w Polsce specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego, którzy ujawniają własną diagnozę autyzmu, a jednak poza tymi świadectwami, mam wrażenie, że się o tym szerzej nie rozmawia. 

Po cichu marzę, że to się w najbliższych latach zmieni.